środa, 26 lutego 2014

Only Bother? - Rozdział I

Los popycha Cię w różnie kierunki, czasami wtedy kiedy się tego w ogóle nie spodziewasz. Sztuką jest by mimo wszystko się nie poddawać i dzielnie trwać. Poradzić sobie w każdej sytuacji. Przykładem tego jest Cherii, któremu los wciąż plącze nogi. On jednak ma na wszystko wyjebane.

Szedł powoli po ośnieżonym chodniku. Trzymał małą reklamówkę. Miał na sobie starą, skórzaną kurtkę, delikatny szalik, jasne, krótkie spodenki i pościerane, dziurawe tenisówki. Jego wiśniowe włosy były spięte z tyłu w kok. Mijał wszystkich w oszałamiającym tempie, aż nie dotarł do swojego kochanego murku. Nigdy nie padał na niego deszcz, bo był pod wysokim drzewem wiśni z gęstymi gałęziami. Miał znów ochotę zapalić. Usiadł na murku i wyjął jednego papierosa.. Zapalił go i zaciągnął się wolno, mrużąc oczy. Uwielbiał ten moment gdy dym wypełniał jego płuca. Tracił wtedy wszelką świadomość i miał chwilę na to by zapomnieć o problemach. Poczuł że papieros jest wyjmowany z jego ust. Zdziwił się ale i nieźle wkurwił.
- Co do kurwy nędzy..? - warknął zirytowany, spoglądając z obrzydzeniem na mężczyznę stojącego przed nim. Był to spasiony, śmierdzący, owłosiony facet. Skrzywił się od razu.
- Dlaczego taki niezadowolony? - zapytał facet, dotykając uda chłopaka.
- Ponieważ muszę patrzeć na obrzydliwego, odtrącającego pijaka, który chucha na mnie swoim śmierdzącym oddechem.. - warknął.
- Jak zawsze pyskaty, co? - Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco, zaciągając się jego szlugiem.
- Widocznie.. - odszczekał, wyciągając kolejnego papierosa i zapalając go kończącą się zapalniczką. Zawiesił jedną dłoń na szyj obrzydliwego faceta.- Co powiesz na usługę? - wessał się w jego szyje tymi jego paskudnymi ustami. Od razu można było poczuć silną woń alkoholu. - Zależy ile zapłacisz.. Nie jestem tani buraku. - syknął.

- Szczerze za takie ścierwo jak ty złamanego jena bym nie dał.. - uśmiechnął się złośliwie. - Powinieneś się cieszyć że w ogóle ktokolwiek zauważa twoją dupę.
- W takim razie spierdalaj złamasie.. - powiedział chłopak, odpychając go z impetem. - Hehe.. Oj wiesz że się tak tylko z tobą droczę Cheriisiu.. - uśmiechnął się pobłażliwie i zaczął się do niego przymilać.
- Spierdalaj powiedział.. - warknął. - Złamasów dzisiaj nie przyjmujemy.
- Co znaczy że nie przyjmujecie? - zapytał już trochę wkurwiony.

- A to, że mnie dzisiaj nie podupisz Śmierdzielu. - uśmiechnął się ironicznie. - A teraz zjeżdżaj stąd. - Facet złapał go za ramię i szarpnął nim w swoją stronę. 
- Nie żartuj, szmato! Chcę się dzisiaj poruchać, rozumiesz?! Albo dasz mi dupy, albo wezmę ją siłą! - po chwili spojrzał na siatkę którą trzymał chłopak. Było tam tylko pieczywo i mała butelka wody. Uśmiechnął się rozbawiony. - I chyba potrzebujesz hajsu, mam rację? - Wiśniowowłosy spuścił wzrok..
- Nie tutaj.. - Facet uśmiechnął się z satysfakcji i przyciągnął do siebie zadowolony nastolatka.

- Co powiesz na hotel?


***

***
Upewnił się tylko czy mężczyzna na pewno zasnął. Wziął cicho prysznic by go nie obudzić i ubrał się. Był zmęczony i śpiący.. Już miał wychodzić. Gdy zauważył parę banknotów wystających z kieszeni koszuli mężczyzny.. Czemu miałby ich sobie nie "pożyczyć"? Zawsze będzie coś na ząb poza noclegiem w hotelu.. Na pewno tutaj z tym oblechem nie zostanie. Uśmiechnął się delikatnie i zabrał je szybko. Potem rzucił ostatnie odrzucające spojrzenie na chrapiącego faceta po czym wyszedł z pokoju. Kiedy był już w windzie usiadł na ziemi i wypuścił powietrze z ust ze świstem. Czuł się jak szmata. Potem ledwo wstał i oparł się o ścianę. Spojrzał w sufit windy. Chciał zapalić, ale zaraz pewnie od razu ktoś by mu zwrócił uwagę na to że pali jako nieletni. Nienawidził takich ludzi. Myśleli że nie wie że źle robi? To nie takie proste jak im się wydaje. Kiedy tylko wyszedł z windy, jednak nie mógł się powstrzymać. Miał już wszystkich głęboko w poważaniu. Usłyszał dźwięk SMSa w kieszeni.. Wyjął swój cały potłuczony i stary telefon i otworzył wiadomość. Była od ojca.. Od razu ją usunął i schował telefon. Nie chciał mieć żadnego kontaktu z przeszłością. Mimo iż tęsknił.. Ale widać ojciec był za leniwy żeby przyjechać do niego z tych jebanych ciepłych krajów i choć wymienić z nim normalnie zdanie. Przecież zawsze wszystko było ważniejsze niż on. Chłopak znał swój charakter, ale nie powinno się tak traktować dziecka. Poza tym.. Teraz to nie miało znaczenia. Stał się niezależny. Mimo tego że czasem głodował, albo marzł w nocy na dworze. A prostytucja? Jest jakaś inna praca jakiej mógłby się podjąć bezdomny i tak błogo wyglądający piętnastolatek? Nie było osoby która zapewniłaby mu ciepło. Miał ich wszystkich w dupie. Tak jak oni go. Nikomu nie można już ufać. Ile już tak żył? Ponad rok. Ale to tylko głupie cyferki. Czuł się jakby to była wieczność. Obiecał sobie że kiedyś zemści się na tych wszystkich ludziach którzy go skrzywdzili.. Że zapłacą za to jak go potraktowali. Wolał umrzeć tutaj z głodu, niż iść na łaskę swojej mamusi. Pewnie i tak by go odepchnęła. Po co mu taki gówniarz jak ma bogacza za męża? Bogacza z którym zdradzała jego ojca.. Właściwie sama nie musiała się go pozbywać, bo Cherii sam odszedł. A teraz żyję sobie pewnie beztrosko i spokojnie. Brzydził się nią.. Do końca nocy szukał jakiegoś hotelu w którym pozwolili by mu zanocować. W końcu nie miał prawie pieniędzy i poza tym był tylko dzieckiem. Niestety i mimo wszystko.


Parę tygodni później. 

Poprosił o kolejnego drinka, mimo iż był już ledwo trzeźwy. Patrzył z przymrużonymi oczami na barmana. Był to bardzo wysoki, szczupły beżowo-włosy chłopak o ogromnych, jasno czerwonych oczach. Miał zaledwie 22 lata.
- Maleńki, chyba już dosyć, nie sądzisz? - wyszeptał mu do ucha, wycierając mokry kieliszek szmatką.
- Oj daj mi jeszcze kolejkę.. - szepnął. - I bądź cicho.. Łeb mnie boli.. - Mężczyzna pokazał mu białą torebeczkę i tabletki z uśmiechem.
- Chcesz?
- Chcesz mnie zaćpać i ruchać, co głupi ukeme? - Warknął wiśniowowłosy i tak biorąc narkotyki.

- Oczywiście najsłodszy. - Odpowiedział nadal uśmiechnięty. - Co sobie życzysz?
- Dawaj wszystko co masz.. - burknął chłopak robiąc sobie skręta z papierka który znalazł w kieszeni.
- Dziecko, dziecko.. - powiedział mężczyzna, podając mu drinka. Chłopak wypił go jednym tchem.
- Wiesz że nienawidzę gdy nazywasz mnie dzieckiem.. - warknął.
- Wiem, ale to tak uroczo brzmi. - uśmiechnął się beżowo-włosy, sam upijając łyk drinka.

- Zamknij się.. - Burknął zaciągając się, w drugiej dłoni trzymając kolejny drink który wziął z lady.
- Coś sobie jeszcze wasza wysokość życzy?
- Kiedy kończysz robotę..?
- Za jakąś godzinę.
- Nocleg za seks? - Spytał, obracając skręta w dłoniach.
- Spoko.. Tylko tym razem już w mieszkanku. - ..Albo wiesz co? - spojrzał wymownie na swojego kolegę. - Shuuuuuuun.. - Uwiesił się drugiemu barmanowi na ramieniu. - Weźmiesz za mnie zmianę? Pięęęknie proooszęęę!Barman przewrócił oczami. 

- Znowu idziesz się szwendać? Już Cię kryję z wpuszczaniem tu nieletnich. - Spojrzał wtedy na zaćpanego i pijanego chłopaka przy ladzie.
- Oj Shun..  Jutro Ci to wynagrodzę! Pięknie Proszę!

- Ech.. Dobra. Ale to ostatni raz. - Powiedział zirytowany, mimo iż wiedział ze to bzdura.
- Arigatou! - krzyknął radośnie i cmoknął mężczyznę w policzek, patrząc potem z uśmiechem jak wraca znudzony do pracy. - Zbieraj się Cherii. - spojrzał na chłopca. Chłopak wstał powoli z krzesła barowego.. Ledwo utrzymywał równowagę. Joi widząc to podszedł do niego i objął go w pasie, prowadząc do drzwi.
- Może zanieść Księżniczkę? - zapytał, z uśmiechem pokazując swoje śnieżko-białe ząbki.
- Nie mów tak do mnie..! - warknął chłopak. - Wiesz że tego nienawidzę. Co z tego że jesteś na górze..?
- Oj przestań Malutki. Chciałem tylko być miły. - odparł, gdy szli już po ośnieżonym chłodniku w stronę bloku w którym mieszkał Joi. Mężczyzna uśmiechał się uroczo, a Cherii patrzył na to z obrzydzeniem.

- Nienawidzę tej twojej słodkości.. I miłości.. I tej fryzury.. - zaczął wymieniać po pijanemu wszystko co mu się nie podobało. Barman uśmiechnął się rozczulony. Uwielbiał tego gówniarza mimo wszystko. Wjechali windą na górę. Gdy byli już w pokoju Joi rzucił chłopakiem o łóżko. Zaczął się rozbierać z uśmiechem. Cherii patrzył na to spod przymrużonych powiek. Był śpiący. Mężczyzna oparł się na łokciach i spojrzał chłopakowi w oczy.
- Mój Malutki. - szepnął mu do ucha, otulając je słodkim i ciepłym oddechem.
- Nienawidzę Cię.. - warknął mrużąc swoje piwne oczy.

***

Oplatał zwinnie swoimi długimi palcami kieliszek wina, siedząc przy nowocześnie i elegancko nakrytym stole.. Był sam. Z kominka na drugim końcu pokoju unosiło się przyjemne ciepło, którego jednak nie czuł. Patrzył pusto na swój talerz z wytwornie przyrządzoną piersią kurczaka z sosem chrzanowo-koperkowym i dodatkiem lawendy. Pomyślał, że przydałby mu się teraz ktoś do towarzystwa. W jego mieszkaniu było zawsze tak pusto i chłodno. A jemu wciąż dokuczała samotność. Przytłaczająca samotność. Po kolacji postanowił wyjść z domu. Miał dość już swojego pustego mieszkania. Jednak inni ludzie raczej go nie interesowali.. Mimo iż w głębi serca pragnął poznać kogoś nowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz