niedziela, 2 lutego 2014

The Most Important. ~ Rozdział III

Nico nie spał całą noc, dopiero nad ranem padł jak kawka. Yu obudził się późno.. Widząc że jego braciszek jeszcze śpi, zszedł z łóżeczka i pobiegł po swoje ubrania. Na dole był w końcu jego tata, którego tak dawno nie widział. Starszego chłopaka obudził dopiero zapach obiadu. Otworzył oczy i rozejrzał się. Yu nie było w łóżku. Wstał i rozciągnął się. Zdjął koszulkę i nie zastanawiając się nad niczym zszedł na dół. Gdy stał już na ostatnim schodki, zastał Yu siedzącego na kolanach taty, który układał sztućce na stole. Wzdrygnął się na ten widok. Jego braciszek wciąż był jeszcze małym chłopczykiem. Przypomniał sobie gdy on to robił. Nie był zazdrosny. Wręcz przeciwnie. Miał jednak wyrzuty do . Yu zauważył braciszka i zeskoczył z kolan taty, od razu się do niego tuląc. 
- No cześć. - Zaśmiał się i kucnął, składając delikatny pocałunek na policzku brata. Podniósł twarz i ujrzał swojego ojca. Zawsze miał poważny i nie zbyt przyjemny wyraz twarzy. Był to wyższy o głowę od Nicolasa, potężny mężczyzna, o kasztanowych włosach tak jak jego syn. Yu za to odziedziczył urodę po swojej mamie. Kiedyś pan Gensai był inny. Miły, wesoły. Gdy Nicolas był mały woził go na grzbiecie po domu. Jego mama stała z małym Yu na rękach i śmiała się z nich. Udawała oburzoną, jednak nie mogła patrzeć tak na nich i nie uśmiechać się. Teraz już nikt by się nie uśmiechał. Kiedy ich mama zginęła pod samochodem, coś umarło w tym mężczyźnie. Stał się kimś zupełnie innym. Pozbawionym uczuć, współczucia. Zostawił swoich synów samych i pochłonął się w swojej pracy, by zapomnieć o zmartwieniach. Od tamtego momentu to Nicolas sam opiekuje się swoim bratem i domem.
- Cześć tato. - powiedział sucho chłopak i wstał z kolan. 

- Witaj synu. - powiedział mężczyzna chłodno i poprawił krawat. Oczywiście miał na sobie garnitur. Nicolas poczuł się niezręcznie. Chciał być poważny i chłodny dla Ojca... Ale miał zbyt dużo wspomnień w głowie. Usiadł przy stole i spojrzał na mężczyznę.
- Co na obiad?
- Nie wiem. - odpowiedział beznamiętnie.
- Jak to nie wiesz? - brew chłopaka zaczęła drgać. - Przecież zastawiłeś stół do obiadu.

- Właśnie. Więc ugotuj coś smacznego, bo padam z głodu. - Powiedział chłodno. Nicolas zacisnął ręce na obrusie. Miał ochotę rzucić w niego talerzem który stał przed nim. Jednak powstrzymał się. Poszedł wolno do kuchni.
- Stój. - powiedział ojciec. Nicolas stanął i odwrócił się w jego stronę. - Nie skończyłem. - mężczyzna spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem. Nicolas bał się, że zaraz ojciec może się zdenerwować. A nie było to zbyt miłe. Najczęściej kończyło się stłuczonymi talerzami i kubkami walającymi się po podłodze i płaczącym Yu za kanapą. Nie mógł pozwolić na to by się zbyt unieść. Yu wczoraj przeżył już koszmar. Był już wystarczająco przestraszony. 

- Słucham. - Powiedział spokojnie Nicolas, i spojrzał na Yu, patrzącego na niego pytająco.
- Co się stało, że Yu teraz boli głowa i czuje się taki ospały, mimo iż nie chce spać? - zapytał ostro. Nico nie dał po sobie poznać, ale był przerażony. Nagle zrobiło mu się bardzo gorąco. Czyżby Yu miał kaca? Jeżeli ojciec by się dowiedział, dni chłopaka byłyby policzone.
- O czym ty mówisz...? - zapytał cicho. W ostatniej chwili zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, spojrzał na Yu. - Skarbie, idź proszę do siebie na chwilę. Yu spojrzał najpierw na brata, potem na ojca i poszedł posłusznie na górę. Nie chciał się plątać w ich kłótnie i faktycznie źle się czuł.
- Co wczoraj wyrabialiście że Yukio jest w takim stanie? - warknął wręcz, wstając z krzesła. 

- Nic takiego. Może jest chory. - skłamał. Co miał zrobić innego? Dać się zamordować?
- Nie potrafię ci uwierzyć. Jesteś nieodpowiedzialny. - wysyczał zdenerwowany facet.
- Nie zawsze to że Yu źle się czuje jest moją winą, wiesz?! Oczywiście to ja zawsze wszystko robię źle prawda!? - Nicolas już nie potrafił wytrzymać. - Mama zginęła i od tej pory uciekasz sobie do tej swojej robótki i zostawiasz mnie z nim samego! Myślisz że mi jest łatwo?! Robię wszystko by go zadowolić, a ty nie potrafisz niczego docenić! Codziennie staram się jak mogę, bo nie być wciąż na ostatnim miejscu i nie być odtrącany! - Nicolas przerwał na chwilę. Był bardzo zdziwiony, bo poczuł łzy na swoich policzkach. Nigdy nie miał w zwyczaju płakać. Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale widząc to, Nicolas mu przerwał. - Nie! Nie skończyłem! Czy wiesz że codziennie rysuję?! Czy wiesz że chciałbym iść na studia artystyczne?! Nie, bo skąd miałbyś to wiedzieć?! Codziennie rysuje nowe prace i wciąż są piękniejsze i cieszę się z tego, mimo iż robię to tylko po to by cię w końcu zadowolić! - nagle uderzenie przerwało jego słowotok. Poczuł piekący ból na policzku. Spojrzał na mężczyznę. Był wściekły. Nicolas rzucił mu ostatnie, które zmroziło by najcieplejsze serce i wbiegł na górę. Mężczyzna przeklął pod nosem i wyszedł z salonu do swojej pracowni, trzaskając drzwiami. Nicolas usiadł na podłodze z butelką alkoholu w pokoju w którym mieszkała kiedyś jego matka. Wszystko od tamtego moment się nie zmieniło. Pokój był nawet sprzątany. Tak jakby ktoś tu jeszcze mieszkał. Ojciec gdy przyjeżdżał z pracy tylko w nim sypiał. Nicolas będąc tam czuł obecność mamy. Wyobrażał sobie jak do niego podchodzi i mówi mu "Nie przejmuj się kochanie. Wszystko będzie dobrze. Na pewno." Po czym uśmiecha się delikatnie. Wyglądała wtedy jak anioł. Chłopak wstał z ziemi i otarł łzy. Odwrócił się ostatni raz w kierunku pokoju zanim wyszedł i szepnął "dziękuję..." 

Yu położył się do łóżka i leżał tam cicho, starając się usłyszeć choć część rozmowy. Jednak nic nie zrozumiał. Kiedy usłyszał trzaśnięcie drzwi aż podskoczył. Usłyszał jak jego brat wbiega na górę. Jednak nie wszedł do jego pokoju. Yu zaciekawiony wyjrzał zza uchylonych drzwi. Zobaczył tylko uchylone drzwi do pokoju swojej mamy. Nie chciał tam wchodzić i im przeszkadzać...

Nicolas wszedł do ich pokoju i zastał chłopca siedzącego na podłodze i bawiącego się swoją przytulanką. 
- Połóż się lepiej. - powiedział starszy chłopak i wziął chłopca za rękę, prowadząc do łóżka. 
- Dobrze... - powiedział Yu i poszedł za bratem. Czuł jego złość, więc nie chciał go denerwować jeszcze bardziej. Położył się pod kołdrą i przytulił do siebie misia. Nicolas ukucnął przy łóżku i patrzył na niego chwile. Gdy miał odejść, jego brat złapał go za rękę.
- Nico... - szepnął. Nicolas odwrócił się do niego i spojrzał na niego pytająco.
- Przepraszam że przeze mnie musisz się gniewać z tatą... - powiedział smutno. Nico uśmiechnął się lekko.
- Nie martw się Yu. Wszystko jest w porządku. - szepnął mu do uszka, gładząc jego policzek dłonią. Yu przymrużył delikatnie oczy. Nicolas widząc to uśmiechnął się szeroko i zagryzł delikatnie jego uszko. Yu mruknął cicho. Starszy chłopak wszedł na łóżko i zawisł nad bratem. Po chwili zaczął delikatnie całować jego usta. Robił to czule i delikatnie, jednak z nutką namiętności. Gładził ciepłą dłonią brzuch malca. Yu rumienił się i oddawał dosyć niezdarnie pocałunki. Czuł się przy bracie bezpiecznie jak księżniczka przy swoim księciu. Nicolas uśmiechnął się do swoich myśli. Aż usłyszał skrzypnięcie drzwi... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz