niedziela, 2 lutego 2014

The Most Important. ~ Rozdział II

Nico dostał telefon od przyjaciela, że robi imprezę. Oczywiście nie mógł jej opuścić. Nie wiedział jednak co zrobić z małym. Postanowił że weźmie go ze sobą. Raczej nikt nie powinien mieć nic przeciwko. Yu bardzo ucieszył się na tą wieść. Zaczął szybko przeglądać swoja szafę w poszukiwaniu najlepszych ubrań. Zajęło mu to trochę czasu, ale w końcu założył swój ukochany sweter w czarne, jasno-szare i ciemno-szare paski i krótkie czarne spodenki. Pobiegł potem do brata, by zapytać jak wygląda. Przybierał różne pozy uśmiechając się i pytał czy wszystko mu na pewno pasuje. Starszy uśmiechnął się szeroko na ten widok. Ten widok był wręcz rozczulający. Zaś on ubrał czarne wyimaginowane rurki i szarą bluzkę z logo ulubionego zespołu. Czyli ubrał się zupełnie przeciętnie. No cóż, dla niego to już nie wiadomo która impreza. Yu przeżywa to pierwszy raz. Gdy ubrał już ciepłą kurtkę, zimową czapkę i rękawiczki, mimo iż się na początku stawiał, byli gotowi do wyjścia. Yu złapał brata za rękę i w podskokach wyskoczył z domu. Nico jednak zatrzymał się nagle, szarpiąc też niechcący bratem, który staną i spojrzał na niego zdezorientowany.
- Czekaj, czekaj młody człowieku. - powiedział, zakładając ręce na piersi. - Najpierw wymień mi cztery zasady, jakie ustaliliśmy.
Yu przewrócił oczami.
- Muszę? - westchnął z pretensją.
- Oczywiście, inaczej nigdzie nie idziemy.
- Nie będę się oddalał.. - zaczął. - Nie będę pił alkoholu, ani brał od innych narkotyków ani papierosów.. - zaczął wymieniać na małych paluszkach.

- I..?
- I nie będę rozmawiał z obcymi. - Dokończył szybko.
- Chyba że pod moim nadzorem. - Starszy uśmiechnął się. - Dobrze, czyli możemy już jechać. - Yu uśmiechnął się słodko i wsiadł do samochodu. Jednak w ostatnim momencie szybko z niego wyskoczył. 

- Zapomniałem czegoś! - krzyknął. Nico spojrzał na niego zdziwiony. 
- Czego kochanie? Przecież już wszystko mamy. - Nico pobiegł za nim i otworzył mu drzwi do domu.
- Zaczekaj tu chwilkę.. - Yu skoczył na paluszkach do jego policzka i cmoknął go szybko, po czym wszedł do domu. Pobiegł prędko na górę. Starszy chłopak z westchnięciem wyciągnął swoja komórkę.
- Pospiesz się! Już jesteśmy spóźnieni! - Mówiąc to napisał SMSa do swojego przyjaciela ze będą trochę później. Yu po chwili zszedł na dół, trzymając ogromnego, białego misia w dłoniach. Nico spojrzał na niego z ukosa.
- Yu?
- Mogę go wziąć..? - zapytał z nadzieją. - Nie mogę zostawić najlepszego przyjaciela samego w domu.. To będzie nasza pierwsza impreza. - Nico spojrzał na brata ze zmartwieniem, ale po chwili uśmiechnął się pod nosem.
- No dobrze. - zgodził się. Chłopiec uśmiechnął się uroczo i zaczął przepychać misia przez drzwi. Wyglądał tak uroczo. Nico schylił się i cmoknął go w czoło, śmiejąc się cicho.
- Kawaii.- szepnął. Pomógł mu wepchnąć misia i zamknął za nim drzwi. Potem pociągnął swojego braciszka do samochodu. Chłopiec trzymał misia chorą rączką i w pewnym momencie go upuścił.
- Nicooo! - krzyknął rozpaczliwie. Nicolas szybko podniósł misia z ziemi i otrzepał go. Teraz on go niósł, drugą ręką trzymając dłoń chłopca. W końcu doszli do samochodu. 

- Chcesz siedzieć z przodu czy z tyłu? - zapytał starszy chłopak.
- Chcę obok ciebie. - powiedział, spoglądając na misia z uśmiechem. - Przepraszam że przeze mnie się spóźnimy...
- Nic się nie stało. - Powiedział i posadził chłopca na miejscu pasażera z przodu i zapiął go pasami. Następnie podał mu misia, cmokając go lekko w czoło. Zamknął drzwi i sam usiadł na miejscu kierowcy.
- Yu, skarbie. Nie śpij. - szepnął Nicolas, delikatnie szturchając słodko śpiącego brata. - Jesteśmy. - Chłopiec otworzył powoli oczy i rozejrzał się, potem wycierając je piąstkami.
- Już? - zapytał lekko ospałym głosem.
- Owszem. - Uśmiechnął się słodko. Wyszedł z samochodu i otworzył mu drzwi. - Zanieść księżniczkę?
- Nie. Dam radę sam iść. - uśmiechnął się i wstał powoli, biorąc misia. Nicolas wyciągnął z bagażnika dwie butelki wina i wziął chłopca za rękę. Podeszli razem pod drzwi. Yu rozglądał się dookoła. Było nam mnóstwo samochodów i motorów. Do tego słychać było głośną muzykę.
- Idź i zadzwoń do drzwi. - Powiedział starszy brat i popchnął lekko Yu w stronę drzwi, by go zachęcić. Chłopieć nacisnął dzwonek do drzwi. Po paru minutach pojawił się w nich rudowłosy chłopak w zabawnych zielonych szelkach i trzymający wielką watę cukrową na patyku.

- Nicoś! Już myślałem że nie przyjdziesz. -uśmiechnął się i od razu objął przyjaciela. Spojrzał na chłopca, trzymającego wielkiego misia z nie małym zdziwieniem. - Wziąłeś Yu? - zapytał, spoglądając z powrotem na Nicolasa..
- Tak. Nie miałem go z kim zostawić. Mam nadzieję, że to żaden kłopot?
- Nie, jasne że nie. A teraz chodź już! Wiesz ile osób już na ciebie czeka? - Nico uśmiechnął się i chwycił brata za rękę, po czym poszedł za przyjacielem. Yu był za to zafascynowany otoczeniem. Było tam dużo kolorowych świateł, głośna, ale nie zagłuszająca muzyka i bardzo dużo ludzi. Bardzo mu się spodobało. Po chwili pociągnął swojego brata za rękaw. 

- Nicoś..- Słucham skarbie? - zapytał, szukając kogoś w tłumie.- Mogę się troszkę rozejrzeć? - zapytał błagalnie, robiąc swoje słynne, ogromne oczka.-Nie, nie sądzę żebyś.. - zaczął, ale gdy zobaczył te oczka... No jak tu się im nie oprzeć? - No dobrze, ale nie oddalaj się i pamięt.. - Znowu nie dokończył, bo chłopiec uciekł mu ze śmiechem na ustach w tłum. Chciał pobiec za nim i go złapać, ale ktoś zakrył mu oczy od tyłu.
- Zgadnij kto to. - usłyszał cichy, dziewczęcy głos przy uchu.
- Haruka-chan!

Yu szedł szybkim krokiem po korytarzu pełnym ludzi, trzymając misia i parę chipsów w rączce. Nagle poczuł czyjąś silną dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się i zobaczył że zaczepił go jakiś wysoki, dość umięśniony brunet. Wyglądał na około 19-20 lat. Uśmiechał się.

- Cześć maleńki. Co tutaj robisz o tej porze? Nie powinieneś być już w łóżku? - chłopak złapał Yu za ramię. Yu od razu się wystraszył.
- No co, jestem aż taki straszny? - zapytał chłopak z uśmiechem.
- Nico... Nie pozwolił mi rozmawiać z obcymi... - wyjąkał malec.
- Ale ja jestem najlepszym przyjacielem twojego braciszka, znamy się od piaskownicy. - powiedział chłopak z lekkim uśmiechem. Yu zainteresował się tym co usłyszał.
- Na... Naprawdę? - zapytał, patrząc chłopakowi w oczy.
- Oczywiście. - uśmiechnął się szerzej. - Powiedz, mi jak masz na imię? - ukląkł przed nim i pocałował go w dłoń, tak jak prawdziwy dżentelmen. Yu zarumienił się delikatnie.
- Yu... - szepnął nieśmiało. - A ty? - Starszy chłopak wstał.
- Daichi. Napijesz się czegoś? - zaproponował.
- Okej... A czego mógłbym się napić? - zapytał zaciekawiony.
- Czegoś pysznego. - Powiedział i poszedł do barku, który znajdował się przy kuchni, pokazując chłopcu gest dłonią, by poszedł za nim. Chłopiec wziął misia w obie dłonie i poszedł za nowo poznanym starszym chłopcem. Daichi po chwili nalał chłopcu kolorowego drinka w małym kieliszku i podał mu. Wziął jeszcze wódkę i trochę innych alkoholi.

- Idziemy?
- O... okej... - Yu trzymał kieliszek w dłoni i przyglądał się mu. - I... dokąd idziemy?- zapytał idąc za nim po schodach, rozglądając się, w drugiej dłoni wciąż trzymając swojego misia, którego tarzał za sobą po ziemi.
- Tam gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. - Powiedział, w pewnym momencie przepuszczając chłopca tak, że szedł przed nim. Doszli do jednej z sypialni. Yu wszedł powoli do pokoju. Była to duża sypialnia, w odcieniach szarości z wielkim łóżkiem na środku.
- Usiądź sobie. - powiedział, patrząc na chłopca, który spoglądał na niego pytająco. Daichi zgasił światła i zapalił dwie małe lampki nocne po obu stronach łóżka. Yu usiadł na łóżku i przytulił do siebie misia. Po chwili Daichi do niego dołączył. Usiadł blisko niego i położył rękę z tyłu, za jego plecami. - Napij się. - wskazał na drinka. Chłopiec upił nieśmiało łyk kolorowego napoju. Starszy chłopak za to pociągnął od razu cały kieliszek.
- Pij maleńki... Do dna. - szepnął. Mały Yukio zrobił to co kazał mu Daichi. Wstrząsnęło nim lekko i przymrużył oczy. Starszy chłopak uśmiechnął się pod nosem. Przejechał ręką po jego udzie. Chłopiec spojrzał na to lekko przestraszony.
- Spokojnie... - szepnął mu do ucha i nalał mu wina do szklanki. 

- Daichi.. Gdzie jest mój brat..? - zapytał, trochę rozpaczliwie, tuląc do siebie mocno misia.
- Nie martw się. Po prostu zagadał się ze znajomymi. - powiedział, głaszcząc go uspokajająco po głowie. 

- Pij maluszku. - podał mu szklankę z winem. Chłopak uspokoił się trochę. Spojrzał na zawartość swojej szklanki i napił się niepewnie parę łyków.. Od razu zaczęło mu się trochę kręcić w głowie. Starszy chłopak uśmiechnął się i nalał chłopcu do już pustej szklanki po winie, wódkę.
Po 30-u minutach, chłopiec kiwał się na wszystkie strony z przymrużonymi oczami. Daichi uśmiechał się złowrogo i głaskał chłopca po plecach. W pewnym momencie oczy Yu zamknęły się. Był zmęczony i śpiący. Do tego alkohole które dostał uderzały mu prosto do jego główki. Starszy skorzystał z okazji i przewrócił chłopca na łóżka. Położył dłoń na jego brzuszku. Yu spojrzał na niego przestraszony... Nie potrafił zrozumieć co się dzieje. Cały czas myślał o swoim braciszku. Kiedy przyjdzie i mu pomoże. Zawiezie go do domu i położy do łóżeczka spać? Daichi zaczął całować namiętnie szyję chłopca i powoli go rozbierać. Yu zamarł.
- C... Co ty... - zaczął, ale Daichi zamknął mu usta pocałunkiem. Yu chciał się obronić, jednak alkohole które wypił sprawiły że czuł się pół przytomnie. Daichi zdjął jego bluzkę. Zrobił kilka malinek na jego szyj i obojczykach  Całował je namiętnie, co jakiś czas uspakajając chłopca jakimiś namiętnymi i słodkimi słówkami. Yu jednak wiedział już, że to wszystko jest sztuczne. Po jego policzkach płynęły gorące łzy. Nagle do pokoju wparował Nicolas. Otworzył już usta, by coś powiedzieć, ale gdy ujrzał ten widok, zamarł.
Daichi szybko odskoczył od Yukio, który zakrył swoją nagą klatkę piersiową małymi rączkami, wypłakując imię brata.
- D... Daichi! - wrzasnął wściekły Nicolas, podchodząc do niego. - Co ty odpierdalasz?!
- Uspokój się przyjacielu. Zobacz jaki mały jest rozpalony. - wskazał na dziecko leżące na łóżku. - Przelecę go i obaj będziemy mieli to z głowy, tak? - schylił się i zaczął rozpinać chłopcu spodnie. Yu krzyczał i odpychał jego ręce, jednak bez skutku. Nico Szarpnął Daichi'm 

- Zostaw go kurwa! - Warknął wściekły -Obiecałeś mi ze go nie tkniesz! Przecież to mój brat! - Daichi wyszarpał się z jego ręki.
- To zwykła dziwka! - Na te słowa Nicolas nie wytrzymał. Przywalił chłopakowi z całej siły pięścią w twarz. Daichi upadł na ziemię. - Mam już tego dosyć! - wrzasnął i podbiegł szybko do zapłakanego braciszka, tuląc go do siebie delikatnie.
- Nic ci nie jest? - zapytał troskliwie.
- Nie... - wypłakał chłopiec. Nicolas gładził go po włosach i powąchał go.
- Piłeś... - warknął, spoglądając na byłego przyjaciela wstającego z ziemi.
- Czego się na mnie gapisz? - zapytał Daichi rozdrażniony, masując miejsce uderzenia. Nicolas nie odpowiedział. Ubrał bratu bluzkę, zapiął mu rozpięty rozporek i wziął na ręce. Po drodze chwycił misia i wyszedł z pokoju.
- Nigdy więcej go nie słuchaj i nigdzie z nim nie chodź, dobrze? Jak kiedykolwiek cię zaczepi, to przyjdź do mnie. - Szepnął chłopcu do ucha i cmoknął je.
- Dobrze... - odszepnął chłopiec, tuląc się do szyj brata.
- Będziesz dzisiaj spał ze mną. - powiedział i otworzył drzwi samochodu. Posadził chłopca na przednim siedzeniu, a misia do tyłu.
- Ale ci uświnił misia... - szepnął jakby sam do siebie. Napisał przyjaciółce SMSa że jedzie już do domu, bo Yu się źle czuje. Musiał skłamać. Potem usiadł na miejscu kierowcy. W końcu wyjechali. 

Yu oparł się zmęczony i smutny o szybę. Siedział w takiej pozycji całą drogę.
- Co się stało kochanie? - zapytał Nicolas zatroskany.

- Bo... złamałem wszystkie zasady... i jeszcze straciłeś przeze mnie przyjaciela. - Nicolas stanął na poboczu i przytulił do siebie chłopca.
- To nie była twoja wina. A tamten idiota nie zasługuje na moją przyjaźń, skoro robi takie rzeczy mojemu kochanemu braciszkowi. Nie martw się. - Yu otarł łzy i spojrzał bratu w oczu. Potem położył się na jego klatce piersiowej i zasnął po chwili. Był bardzo zmęczony. Czuł się tak bezpiecznie w jego ramionach.
- Kocham cię mały. - szepnął, ale chłopiec tego nie słyszał. Położył go na sobie, mimo tego że prowadził i zapiął ich pasem. Przez całą drogę uśmiechał się delikatnie i cmokał go delikatnie po włosach. Dużo myślał. W końcu dojechali do domu. Stał przed nim samochód ojca.. Nicolas przestraszył się. Zapomniał zupełnie że tata chłopców miał przyjechać na jedną niedzielę tych ferii. Wziął malca na ręce i wszedł cicho do domu. Strasznie się bał. Jeżeli ojciec dowiedziały się, że wziął Yu na imprezę, najpewniej by go zabił. Na szczęście światła były pogaszone i pan Gensai spokojnie spał. Nicolas westchnął z ulgą. Wszedł na górę, do ich wspólnego pokoju. Było to bardzo duże pomieszczenie, z dwoma łóżkami obok siebie, jednak zwykle spali razem. Raz na łóżku Yukio, a raz na łóżku Nicolasa. Na ścianie po stronie pokoju Nicolasa wisiały plakaty ulubionych zespołów metalowych i rockowych, a na półce sterta książek i płyt. Pościel również miała motyw jednego z ulubionych zespołów hard-rockowych. Zaś pościel Yu była w duże, ciemno szare różyczki, a na łóżku leżało parę większych misiów. Yu traktował je jak przyjaciół, bo z prawdziwymi było mu dosyć ciężko.. Na ścianie były różne obrazki z ulubionych mang, otoczone łańcuchem z kolorowymi światełkami. A na półce było parę zapachowych świec. Położył chłopca na swoim łóżku bo było większe. Białego misia którego chłopiec wziął na imprezę wrzucił do prania i wyjął piżamę z szafy. Rozebrał malca i mu ją założył. Sam zdjął spodnie i skarpetki, po czym był gotowy do snu. Zgasił światło i zapalił lampkę nocną. Ułożył się przy bracie i przytulił go delikatnie do swojego ciepłego ciała. Zamknął oczy i starał się zasnąć, po dniu pełnym wrażeń.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś.. Kocham cię.. - usłyszał cichutki głos i poczuł delikatny, nieśmiały pocałunek na swoim ustach. Otworzył oczy i spojrzał na małego Yu, ale on miał już zamknięte oczka i spał. Uśmiechnął się i cmoknął go w nosek.
- Ja ciebie też kochanie. Oj gdybyś ty wiedział, jak bardzo... - szepnął, wiedząc że chłopiec nic nie słyszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz